fbpx

A gdyby gumę Buzzerem…

Strona główna > Blog > Aktualności > Porady > A gdyby gumę Buzzerem…

Dzisiaj opowiem o możliwości adoptacji produktu używanego przez wędkarzy gruntowych. Mowa o różnego rodzaju atraktorach, dopalaczach zanęt i przynęt (w rozumieniu: dodawania zanęcie lub przynęcie smaku, zapachu).

Od miesiąca używam liquid Buzzer NUMBER 1 od Genloga. W ofercie jest ich naprawdę imponująca paleta, a ponadto do dyspozycji wędkarzy Genlog oddał mocno penetrujący przynętę DEEP Surround.

Doskonale wiemy, czego z pewnością doświadczyliśmy na własnej skórze, jak potrafią być wybredne drapieżniki, zwłaszcza okoń czy sandacz. Często sama praca czy widok doskonałej przynęty to za mało, aby skusiły się do ataku; wtedy z pomocą przychodzi intrygujący ryby zapach. Kilkukrotne przeprowadzenie przynęty po jednym torze prezentacji, w wodzie stojącej tworzy ścieżkę zapachową, którą z łatwością „wywąchają” drapieżniki. Wtedy albo zatrzymają się przy tej ścieżce, albo popłyną w kierunku narastającego zapachu – czyli w kierunki przynęty. Tak czy owak, na ścieżce mamy drapieżnika, czyli dzięki zapachowi i smakowi znalazł się w naszym zasięgu.

Jak przygotować przynętę

Wybieram kilka przynęt gumowych, wkładam je do woreczka strunowego i zalewam specyfikiem. Preparat przygotowany do mocnego nawaniania sprawia, że po kilku godzinach moje gumy są na tyle mocno nasączone, że zostawiają ślad zapachowy w wodzie. Możemy smarować gumy na bieżąco podczas wędkowania, ale wtedy zapach będzie się szybciej zmywał i trzeba częściej powtarzać operację.

A co z obrotówką czy woblerem, są twarde i nie nasiąkliwe? Jeśli posiadacie gęsty i lepki preparat, to oblanie woblera wystarcza na kilka (w ciepłej) czy kilkanaście (w zimnej wodzie) rzutów. Ponadto można sięgnąć po kawałeczek starej gąbki lub pianki, albo chwościk z wełny – tę rzecz nadziewamy na kotwiczkę (w sposób nie zaburzający pracy przynęty) i polewamy liquidem. I gotowe! Za naszą przynętą powstaje ścieżka zapachowa przyciągająca ryby. Wielokrotni się przekonałem, że tak podrasowane przynęty położone nieruchomo na dnie łowiska okonie potrafią łapczywie zassać czy uderzyć z impetem.

Dlaczego to, a nie tamto?

A teraz zasadnicze pytanie: Dlaczego preparat zapożyczony od wędkarzy gruntowych, a nie spinningowy atraktor? Otóż, pomijając spinningowe specjalistyczne preparaty żelowe, z brokatem, maści, te „gruntowe” niewiele się różnią od tych spinningowych – jeśli chodzi o smaki i zapachy to niczym się nie różnią. Jeśli nie mam potrzeby sięgnięcia po specjalistyczne, to nie widzę różnicy – sięgam po korzystniejsze cenowo i bogatszą ofertę w smaki i zapachy. Często, preparaty gruntowe są tańsze w nabyciu i oferowane w większej gamie smakowo-zapachowej. Mało tego, oferowane są w większych pojemnikach, czyli gdyby tak dobrze policzyć, to za mniej kupuję więcej.

Podkreślam, takie rozwiązanie nie jest panaceum, a jedynie alternatywą. Należy pamiętać, że różne preparaty z różną szybkością się rozpuszczają w wodzie o odmiennej temperaturze. Podobnie dzieje się w wodzie wartko płynącej i stojącej – te różnice należy uwzględniać podczas dobierania preparatu.

Daniel Sikora

Facebook
YouTube
Instagram