fbpx

Po dość długim przestoju w lipcu, zaczęły napływać do nas pozytywne wieści z łowisk: leszcze oraz inne karpiowate wracają do regularnego żerowania. Postanowiłem to sprawdzić.

Na łowisko wytypowałem krótką, wiślaną ostrogę z dość długim warkoczem, w którym głębokość nie przekraczała 2 m. Wybór takiego miejsca nie był przypadkowy; po serii upałów na przełomie lipca i sierpnia wiedziałem, że powinna sprawdzić się woda o wartkim przepływie (w której będzie wystarczająco dużo tlenu) oraz pas spokojnej wody (międzytamie), gdzie zbiera się pokarm. W tej konfiguracji nurt graniczy z pasem spokojnej wody – idealne miejsce na leszcze w rzece.

Zestaw

Zrezygnowałem z użycia ciężkich koszyków zanętowych. Postawiłem na zestaw, który mogłem ustawić wzdłuż nurtu, ale przy okazji nie robić dużo hałasu w wodzie. Zrezygnowałem także z typowej przystawki rzecznej ze spławikiem, ponieważ ułożenie ostrogi i główki względem warkocza nie pozwoliłoby mi na utrzymanie zestawu w wybranym miejscu. Ostatecznie wybrałem zestaw składający się z wędki długości 3,20 m z miękką szczytówka, kołowrotkiem rozmiaru 3000 i żyłką główną 0,25 mm. Za obciążenie posłużyła mi oliwka ważąca 40 g, a na końcu zestawu – przypon 70-100 cm, zakończony mocnym haczykiem rozm. 8.

Nęcenie

Z uwagi na fakt, że nie podawałem zanęty wraz z zestawem (za pomocą koszyczka), wybrałem najprostsze rozwiązanie: średniej wielkości kule podawane z ręki. Wiedziałem też, że ryby w tym okresie trzeba zwabić i zanętą utrzymać w łowisku.

Do 2 kg gliny dodałem 2,5 kg zanęty Germina – Rzeka, dedykowanej rzecznemu łowieniu. Mieszanka ta ma bardzo intensywny zapach oraz czerwoną barwę. Duży leszcz lubi podjeść, więc do całości trafiła kukurydza konserwowa, grube i czerwone pieczywko fluo oraz topiony biały robak. (Do zanęty można użyć kukurydzę oferowaną przez GENLOG.)

Łowienie oraz efekty

Zacząłem tuż o świcie. Punktowo, w miejsce łowienia podałem około 15 kul wielkości pomarańczy. Kilka o mniejszej spoistości posłałem w nurt. Przygotowałem stanowisko i chwilę później zarzuciłem zestaw.

Pierwsze zdecydowane branie nastąpiło po 10 minutach oczekiwania, złowiona ryba niestety okazała się sumkiem – widocznie nie wrócił jeszcze z nocnej zmiany (żerowania). W tej sytuacji, na haczyk założyłem ziarno kukurydzy oraz kilka białych robaków. Po oczekiwaniu ok. pół godziny zacinam pierwszego leszcza, a zaraz po nim – kolejnego. W tamtej chwili zapowiadało się wyśmienicie, ale… przez półtorej godziny brały krąpie, płocie oraz certy. Leszczy nie było.

Przyszedł czas na kolejną i ostatnią już porcję zanęty. Po drugim nęceniu zaczęło się jakby na odwrót, pierwsze były ryby drobne karpiowate, dopiero po godzinie udało się „przebić” do dwóch dorodnych leszczy.

Wyprawa jak najbardziej udana i jestem bardzo zadowolony, ponieważ udało się osiągnąć zamierzony cel: leszcze na wędce. Optymistycznie patrzę w nadchodzące miesiące, bo tak naprawdę okres prawdziwej wyżerki leszczy jeszcze przed nami – jesienią.

Ok_fishing_team

Facebook
YouTube
Instagram